20 kwi 2012

Wit Stwosz


Mistrz z Norymbergi. Veit Stoss. Tak wykuwał swoje nazwisko u stóp marmurowego Kazimierza Jagiellończyka i w miękkim drewnie lipowym ołtarza mariackiego.

Wit Stwosz.Właściwie Stosz, ofiara wadliwej polskiej transkrypcji.

Rok 1477. Wit do Krakowa przyjechał z misją. Miał stworzyć ołtarz w miejsce poprzedniego, zniszczonego po katastrofie budowlanej. Bogata miejska skarbona nie ograniczała wyobraźni.
W mieście został dłużej niż pewnie początkowo planował. Potrafię sobie wyobrazić, że po prostu Kraków polubił. I zostawił tu swoje najważniejsze dzieło.

Ołtarz Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny. 12 lat wytrwałej pracy mistrza i jego pomocników, w pracowni, chyba przy Grodzkiej, w samym sercu późnośredniowiecznego Krakowa.

Opus magnum Wita jest jak otwarta księga. Z daleka retabulum jest pełne akcji, pełne kolorów, pełne postaci. Skrzydła ołtarza mienią się wśród świateł w witraży w prezbiterium kościoła mariackiego, jak barwna szkatułka. Czasem błyśnie flesz. Czasem przebiegnie cienka łuna światła, która wywoła dyskretne napięcie między postaciami. Ożywi ołtarz, nada arcydziełu ulotne życie, wśród wycieczek,wśród słów przewodników.

Centralna część to symultaniczna opowieść na trzech poziomach. Z daleka ten ołtarz to jak zawsze opowieść o drodze do wieczności. Jak strzałka skierowana w górę. Z ziemi do nieba, to wertykalna peregrynacja Madonny. Pięknej, młodej, nierzeczywistej. W scenie centralnej powinna mieć kilkadziesiąt lat. U Wita ma kilkanaście. I umiera jakby zasypiała.
 
Najpierw śmierć, właściwie to zaśnięcie na zawsze, w otoczeniu apostołów. Potem Wniebowzięcie. Koronacja. Ciągle wyżej. Do góry. Aż gotyckie dekoracje retabulum kłują sklepienie prezbiterium. Kłują rozgwieżdżone na prezbiterium niebo tą opowieścią o Marii, Matce Bożej. Pięknej, doskonałej.

A z bliska? Z bliska ołtarz jest pełen detalu, pełen zwykłości. Tu mówi o człowieku. Mniej doskonałym. Mniej pięknym. W układzie horyzontalnym, ziemskim. Charakterne twarze, zmęczone dłonie. Napięte mięśnie. Grymasy. Gesty. Historie ludzi, współczesnych Witowi, krakowskich niemych świadków swojego człowieczeństwa. Biologowie i medycy rozpoznawali trawiące ich choroby. Interpretowali znamiona na twarzach. Jak w życiu. Człowiek w 200 wersjach. Każdy z litego lipowego drewna. Wyciosany ostrożnym dłutem cierpliwego, pobłażliwego rzeźbiarza.

Miałam tu napisać o Mikołaju z Lejdy, rówieśniku Wita. Jest okazja. Trwa jego wystawa w Strasburgu. Miałam pisać o Georgu Baselitzu, współczesnym niemieckim malarzu i rzeźbiarzu, prowokatorze. W ręce wpadł mi ciekawy album. Miało zatem być o czymś innym.

Ale jakoś tak znów nasz (norymberski) Wit przyciągnął mnie*, jak magnes do siebie, do Krakowa, do cudownego retabulum ołtarzowego. Do geniuszu uśpionego pod krakowskim dachem.

* Powód także istnieje - ołtarz potrzebuje konserwacji. Pilnie. 

Justyna Napiórkowska www.osztuce.blogspot.com

13 kwi 2012

3 x spotkanie z artystą



3 dni. 3 spotkania. 3 postaci. Abakanowicz. Rózga. Dwurnik. Trzy wszechświaty, trzy kosmosy. To dużo: notatek, wrażeń, refleksji. Na razie rozsypanych jak bierki.

Dialogi z artystami, spotkania z nimi, rozmowy o nich są tak inspirujące.

Kiedy pozbieram bierki, napiszę Wam o tym. Cierpliwości.

A ja poczytam na razie o Witkacym.


PS Byłam przekonana, że jest wiosna, zrzuciłam płaszcz, zrzuciłam szalik...i teraz chwilowo odganiam od siebie gorączkę :-) Kiedy tylko odgonię, pojawi się tu nowy post :-)


Fot. Magdalena Abakanowicz, Muzeum KAMPA, Praga

Justyna Napiórkowska www.osztuce.blogspot.com

Myśli równoległe, notatki na marginesie



10 maja
Rozpoczyna się Planete + Doc Festiwal. Warszawiacy, Wrocławianie, korzystajcie, oglądajcie! Na tym festiwalu, w ciągu kilku dni można dowiedzieć się wszystkiego o świecie, na którym żyjemy! Przede mną natomiast trudne zadanie oceny filmów konkursowych. Program znajdziecie tutaj: http://planetedocff.pl/index.php?page=konkursy&i=1017

9 maja
Po trzech dniach bardzo dobrych i bardzo złych wiadomości. Po cudownej podróży. Mijający dzień był dniem pewnej herkulesowej pracy. Zadanie wykonane! Po drodze tylko zostawiłam biografię Ilarii del Carretto (aż łza mi się w oku zakręciła) i karty pocztowe. Bliscy, wybaczcie!

26 kwietnia, 23.55, umykający, kolejny dzień
Czemu kartki z kalendarza migają mi jak obraz z kreskówki? Czemu zanim skończę jedno zdanie, jestem już w połowie następnego? Czemu w mojej głowie ciągła gonitwa? Czemu tylko przypadkiem przypominam sobie o tym, czego zapomniałam? Czemu ciągle zbieram myśli jak porządnie przetasowaną talię kart?
Na szczęście są rzeczy ponadczasowe, zaimpregnowane na wieczność, zaszczepione na uciekający czas. Mam je tutaj, na blogu.

25 kwietnia 2012
Dzień zaczął się doskonale. Warszawski poranek, kawa na Marszałkowskiej. Obok 3 maleńkie budki. Pomiędzy nimi księgarnia. Wtłoczona między sprawy miejskie. Z jednej strony lombard. Z drugiej -biuro ogłoszeń. A pośrodku, w księgarence -wieczność naprzeciw tymczasowości- tomik Szymborskiej! Mój! Mam! Gazeta, kawa, croissant, wszystko na bok. Niezapomniana chwila z wierszem. Wystarczy.

24 kwietnia 2012
Właśnie się dowiedziałam, że czyta mnie...wow! Nie mogę powiedzieć! Ktoś, kogo ja czytam i nie przestanę! Czytający będą czytanymi :-) Dziękuję!

22 kwietnia 2012
O poranku kawa na Merode, ArtBrussels, po południu klub książkowy, Dominikanie i Place Jourdan. Chronologia niedzieli doskonałej. Dziękuję A., F. i wszystkim pozostałym sprawcom udanego dnia.



10 kwietnia 2012
O aurze dzieł sztuki, rozmawiamy dziś z Damianem Kwiekiem w w Trójce Polskiego Radia, między 16 a 19. O tym czego nie zastapi Google Art Project :)

27 marca 2012
Kawa czy herbata?
Zapraszam do oglądania programu Kawa czy herbata we wtorek, około 7.45!

23 marca 2012
Świat znów zwariował. Myślę o informacjach sprzed kilku dni z Tuluzy, o tym co przechodzi ludzkie pojęcie,a dzieje się tu i teraz, na naszych oczach. Szaleniec strzela do dzieci, do niewinnych ludzi...Kilka lat temu byłam w Tuluzie i w Montauban, mieście Ingresa. Miasto różowych dachów, łagodnego klimatu i cudownych zachodów słońca. Teraz te miejsca we Francji kojarzyć się będą też z potwornym fanatyzmem...

21 marca 2012
Wiosna! Tak niedużo niekiedy trzeba do szczęścia :-)

19 marca 2012
Jestem wciąż w podróży. Nie myślcie jednak, że wiodę życie dandysa...podróżuję z powodów zawodowych, niekiedy mam bardzo ciężki bagaż, innym razem ograniczenia bagażu i kompaktowy zestaw ze mną. Niekiedy mam późny lot; innym razem budzę się o zbyt wczesnym poranku. Czasem marzę o chwili z książką, herbatą i przed telewizorem, a od czasu do czasu martwię się o coś zupełnie innego i czuję się jak Krystyna Janda w dniu opisanym w postscriptum w jej dzienniku z 16 marca.
Ale i tak jest cudownie i inspirująco.

15 marca 2012
Zaproszono mnie właśnie do Jury festiwalu Planete Doc. Już się cieszę na myśl o wszystkich filmach, które obejrzę!

14 marca 2012
Werona, Werona! Właśnie przyjechałam do miasta, w nocnych światłach, z bagażem dotknęłam już wzrokiem kilku wyjątkowych miejsc! Mieszkam na trzecim piętrze kamienicy przy Piazzetta Navona, a z okna roztacza się widok na miasto, od antycznych kamieni po współczesność! Jutro- spotkanie z Pisanello, z Mantegną, w końcu z Julią!

4 marca 2012
Znów wypadek, wielka tragedia, katastrofa kolejowa w Polsce...Boli serce...bezsilność i łzy.

17 lutego 2012
Czas pędzi, ja z nim. Po kilku tygodniach bardzo intensywnej pracy czeka mnie chwila wytchnienia, obiecuję, że poświęcę ją dla bloga! Chciałabym napisać o Van Dycku, o pewnej kawiarni, w której wieczorową porą rozegrała się scena jak z Hoppera, o ukochanym jamniku Picassa i o Wenecji! I o wspaniałych blogach, które zwyciężyły w tegorocznej edycji konkursu Blog Roku!



6 kwi 2012

Wielkanoc



Szanowni, Drodzy Czytelnicy, 

Rafael Santi czasem malował takie sceny. 

Częściej u niego było bardziej statecznie. Bez takich emocji. Bez takiej dynamiki. 

Tu każda z osób z obrazu po swojemu niesie swoje zdziwienie, swoje rozczarowanie, swój smutek.

Każdy przeżywa tę scenę złożenia Jezusa do grobu po swojemu. 
Maria mdleje, Magdalena podtrzymuje dłoń Ukrzyżowanego, 
mężczyźni skupiają się na przeniesieniu Jego Ciała.

Mają swoje role, mają swoje zadania. 
Ale czy bez nadziei, myśląc,że to już koniec? 
Że dobra, niezwykła historia, w której brali udział skończyła się właściwie bez żadnych wniosków? 
Wszystko było na nic? 

Wierzący wiedzą, że tu ta historia się nie kończy, ona się dopiero zaczyna.
Niektórzy niewierzący pewnie próbują zrozumieć fenomen tych dni.
Niektórzy pewnie nie próbują zrozumieć.  
   
Święta Wielkanocne. 
Tak dobrze, że są! 
To prawda, że nie zawsze potrafimy dostrzec, co w nich naprawdę dobre.
Te święta to zawsze zapowiedź pięknych, nowych początków. 
Początków małych, trywialnych, codziennych i wielkich, ostatecznych, trwałych.

Życzę Wam czerpania z tych dni tej cudownej aury, która je otacza. 

Aury, która sprawia, że życie staje się lepsze, że ludzie stają się lepsi. 
Odrobinę.Czasem tylko na chwilę. 
Sprawmy, żeby była to jak najdłuższa chwila.


Justyna Napiórkowska 
Wielkanoc       




Złożenie do grobu, Rafael Santi, 1507, Galleria Borghese, Rzym
Zmartwychwstanie, Piero della Francesca, 1463, Muzem Civico, Sansepolcro




Justyna Napiórkowska www.osztuce.blogspot.com

4 kwi 2012

Mazepa w Teatrze Polskim

04.04.2012, 23.30


...w tym miejscu jutro rano pojawi się recenzja znakomitego spektaklu "Mazepa" Juliusza Słowackiego w Teatrze Polskim w Warszawie. O fenomenalnej roli Daniela Olbrychskiego, o tym ilu spektakl miałby reżyserów i o wieczornych debatach ludzi teatru i nauki o władzy, uczuciach i Szekspirze! Byłam, widziałam! Zbiorę myśli i napiszę:)







05.04.2012, 08.30
Obiecane,  to jest:


Byłam kiedyś na spektaklu "Cyd" w Comédie-Française. Z tego najbardziej spiżowego teatru Francji zapamiętałam jedno- klasyka może być nowoczesna, świeża, aktualna. Najłatwiej to powiedzieć przy wielkich autorach. Tych, których teksty, jak u Szekspira, w fenomenalny sposób oszukują czas, bo ich tłem może być wczoraj, może być dziś, może być jutro. 


Słowacki też ma szansę być ważny dla widzów dzisiaj. Wystarczy tylko popatrzeć na bohaterów jak na ludzi, zdjąć im koturny, odkurzyć uwikłania historyczne i znaleźć wspólny sposób na opowiedzenie tej historii. Pokazać, że dobre sztuki teatralne są jak najlepsze rekolekcje. Odsłaniają wszystko co w człowieku jest. Pragnienia, pożądania, upokorzenia. Miłości i nienawiści.  


O tym wszystkim jest "Mazepa". Rzecz dzieje się na kresowym zamku, do którego przybywa król Jan Kazimierz ze swoją świtą. W zamku rządzi mocną ręką wojewoda. Jest jeszcze jego młoda żona, obiekt adoracji kilku osób. Historia się zapętla, szekspirowsko. Są emocje, są czyny. Jest zazdrość, są morderstwa, jest zemsta. 


Wybitni artyści potrafią oddać teatrowi co teatralne. 


Wszechobecną umowność, która sprawia, że wyobraźnia widzów pozostaje przez cały spektakl zajęta, eksploatowana. Scenografię, plastyczną i sugestywną, choć prostą i w gruncie rzeczy skromną. Kostiumy. (Autorka- Zofia de Ines). Światło i muzykę, które zawładną nastrojami widzów. I zaproponować taką obsadę, który sprawi, że aktorzy swoim postaciom rzeczywiście dadzą nie tylko ciało,ale i duszę. 


Proste, ale mimo tego nieczęste. Tę zapominaną niekiedy wiarę w klasyków i w wielkich interpretatorów musiał przywieźć Andrzej Seweryn z Comédie-Française. Dziękuję za ten świetny spektakl Teatrowi Polskiemu. 


Daniel Olbrychski w roli Wojewody jest znakomity. Tworzy postać wielowymiarową, podejmującą wybory, które nie są oczywiste. Odsłaniającą cechy, o które byśmy jej nie posądzali. Ludzką do szpiku kości. I absolutnie fascynującą.




PS 
Po spektaklu uczestniczyłam w debacie twórców. Był reżyser, aktorzy, ludzie nauki. Było ciekawie. Jedni widzieli w "Mazepie" dramat polityczny, inni dramat uczuć. Każdy z uczestników miał właściwie swój pomysł na teatr, na tę sztukę. I to kolejny raz dowiodło geniuszu Słowackiego, magii słów, które mogą pomieścić więcej, wciąż więcej.    


PS 2 Gdy zdarzy się brakujące ogniowo, to bywa tak: 
http://osztuce.blogspot.com/2011/12/olbrychski-na-6-stym-pietrze.html


Mazepa, Teatr Polski w Warszawie
reżyseria: Piotr Tomaszuk
premiera 24 marca 2012


fotografie-dzięki uprzejmości Teatru Polskiego w Warszawie, Krzysztof Bieliński    






Justyna Napiórkowska www.osztuce.blogspot.com