27 sty 2012

Rubens w Antwerpii

Rubens, jeden z gigantów malarstwa. Jestem w orbicie jego sztuki, życia, pasji, w Antwerpii.




Dom Rubensa w Antwerpii- to właściwie pałac, ale i summa estetycznych poglądów malarza. Dom Rubensa, zrobił na mnie duże wrażenie. Projekt budynku jest autorski. Rubens to także architekt. Ale też dyplomata. I kolekcjoner.


Malarz, który kochał malarstwo, i to nie egocentrycznie. Cenił także innych. Kopiował wielkich poprzedników. Kolekcjonował. Niekiedy w wielkich trudach zdobywał nowe dzieła. Wzór dla wszystkich kolekcjonerów. Zbieracz - poszukiwacz, odkrywca, kolekcjoner ciekawy świata. Tworzący własną wizję rzeczywistości zamkniętą w murach galerii malarstwa albo gabinetu osobliwości, gdzie obok piór papuzich i kłów z Afryki trzymał egipską mumię. Dziwak albo encyklopedysta.




Z portretu spogląda bardziej dyplomata, wysoki urzędnik niż malarz. Dystyngowany i elegancki, ani krztyny szaleństwa nie widać w jego uważnym spojrzeniu. Znany ze swojego stoickiego usposobienia, podobno tylko raz wpadł w rozpacz, po śmierci żony Izabeli w pladze, która dotknęła miasto.  Dr Jakyll i Mr Hyde. Tak wyglądał malarz, na którego obrazach ta cała legendarna "żeńska fauna", jak o kobietach Rubensa pisała Szymborska. Spokojny, skupiony, uważny.




W roku 1609 roku po powrocie z kilku podróży do Antwerpii miał 32 lata. Po nauce, po wędrówce przez europejskie dwory w Mantui, Wenecji, Genui, Rzymie, nadchodził czas chwały. Rubensa wiek Chrystusowy to był wiek wielkich dokonań. Uczeń stał się mistrzem.


W malarskim świecie zdobył wówczas wszystko. Był bardzo, czy raczej najbardziej cenionym artystą. Został  malarzem książęcym. Gloria jego talentu miała otaczać dwór arcyksięcia Alberta i jego żony Izabelli. Najśmielszy pędzel królestwa w służbie ich wysokości.


Rubens stał się malarzem- przedsiębiorcą. W swoim ogromnym domu w Antwerpii stworzył pracownię- studio dla siebie i dla swoich licznych asystentów.


Malarze zazwyczaj są dość egocentryczni, wymóg zawodowy. Rubens rozglądał się wokół- w ówczesnej mu Europie- szukając innych ciekawych artystów. Rozwijał swoją pasję kolekcjonerską. Szukał obiektów do swojej kolekcji u antykwariuszy. Oglądał, porównywał, negocjował. Zdobywał kolejne perły, które sprawiły,że prywatne zbiory Rubensa stały się legendarne. Do dziś czytając historie dzieł wybitnych, często można trafić na informację, że pochodziły z inwentarza z domu Rubensa.
Uporządkowany i terminowy jak księgowy. Malarz baroku o przykładności  rachmistrza. Rubens o wielu obliczach.




Justyna Napiórkowska
Autorka Blogu Roku w dziedzinie Kultury
www.osztuce.blogspot.com
Udostępnij
Więcej sztuki? Zapraszam na blog : www.napiorkowska.blogspot.com


Na marginesie: 
3 lutego
Drodzy Czytelnicy!
Wiem, że jesteście. Niekiedy dowiaduję się nawet gdzie jesteście. Zapraszam do internetowej edycji Polskiego Radia, które dociera (prawie) na cały świat. 3 lutego o godzinie 18.30 polskiego czasu zapraszam do słuchania audycji Jacka Wrońskiego. Będziemy przesyłać szczególne pozdrowienia dla Czytelników z daleka, szczególnie dla tego z wyspy na Oceanie Atlantyckim!
Polskie Radio 2415 stycznia 2012
Niedziela, piękna, słoneczna pogoda, choć chłód szczypał w policzki. O poranku byłam na brukselskim placu Flagey, po kwiaty. Jest tam niewielki targ- owoce, sery, oliwy...Okazja do doświadczenia szczególnego stanu bien-être, wśród straganów i gwaru, przy wybieraniu pachnących pomarańczy i dorodnych jabłek. W takich miejscach docenia się małe rzeczy. Po południu- spacer ( właściwie jogging ) w Bois de la Cambre- podmiejskim parku wyreżyserowanym na las.

3 stycznia 2012
Dziś zostałam zaproszona do ciekawej rozmowy o blogach w radiu/wizji ChilliZet. O pociechach z pisania i radościach wirtualnych i realnych spotkań z czytelnikami!

23 sty 2012

Leonardo, trendsetter wszechczasów


Wnuk notariusza. Syn z nieprawego łoża. Dobry uczeń swojego florenckiego mistrza.

Niecierpliwy twórca. Artysta i genialny kreator. Trendsetter wszechczasów. Malarz, architekt, inżynier. Człowiek kilku biografii. Leonardo da Vinci.

Projektant-domokrążca, wciąż pozyskujący nowych mecenasów dla swoich niekiedy szalonych pomysłów. Wymyślał armaty, mosty, spadochrony i korkociągi. Przesuwał koryta rzek.

Malarz niepokorny, nieposłuszny mecenasom. Eksperymentator, ryzykant. Wizjoner. Rewolucjonista. Nie szukał pochlebstw- raczej możliwości tworzenia. Zbiegiem okoliczności włożony w XV wiek, choć wszyscy po nim mogliby uważać go za sobie współczesnego. Wielu po nim próbowało go dogonić.

Leonardo. Znany i nieznany. Niedościgniony. Cała jego biografia zamknięta jest w jednym słowie- geniusz.

Jeszcze przez dwa tygodnie trwa wielka wystawa w Londynie.

Leonardo da Vinci- malarz z dworu w Mediolanie
National Gallery, Londyn
do 5 lutego 2012


Justyna Napiórkowska
Autorka Blogu Roku w dziedzinie Kultury
www.osztuce.blogspot.com
Udostępnij
Więcej sztuki? Zapraszam na blog : www.napiorkowska.blogspot.com

14 sty 2012

Dzieła sztuki w Polsce- Święte Marta, Agnieszka i Klara


Muzeum Diecezjalne w Sandomierzu, pierwsza sala, po lewej stronie. A tam- nieduży obraz. Jeden z moich ulubionych. Na nim- same tajemnice.

Kiedy zobaczycie ten obraz po raz pierwszy, pewnie będziecie zaskoczeni, że jest tak niewielki. Reprodukcje sugerują duży format, święte wydają się być w ludzkich proporcjach.

Tymczasem- są maleńkie, jak porcelanowe lalki. Siedzą jak na scenie teatralnej albo w  poczekalni. W tle kurdybany albo arrasy; wnętrze muśnięte płatkiem złota. Trzy panny ze spokojem rozglądają się wokół, na wpół zaabsorbowane swoimi sprawami. Wszystkie trzy na jednej ławie, choć w rzeczywistości nie miały szansy się spotkać.

Trzy święte. Kim są- to wcale nie jest takie oczywiste.  Marta, Agnieszka i Klara- tak zostały rozpoznane przez Jerzego Gadomskiego. Ale Marta była wcześniej uważana za Dorotę, Agnieszka za Marię, a ubrana w strój zakonny Klara kolejno za Brygidę, Otylię i Kunegundę Czeską. Jeśli po środku, w podszytym purpurą zielonym płaszczu siedzi Agnieszka, to zwierzątko, które się do niej łasi jest owieczką. A mi przypomina raczej kózkę, może jednorożca bez rogu.

Mają piękne, delikatne rysy. Marta i Agnieszka są podobne do siebie jak siostry. Wszystkie z nich to oazy łagodności. Ich słodkie buzie nie mówią nic o męczeńskich losach, które były ich udziałem. Hagiografia, osobista biografia każdej z nich zakodowana jest w trzymanych przedmiotach, bez dramatyzmu. Na spokojnie. W wersji doniosłego gotyku, z elegancją i wyrafinowaniem.

Nieznany jest autor, a datowanie rozpościera się na co najmniej trzy dekady XV wieku.

Święte z Sandomierza. To jeden z najpiękniejszych obrazów tablicowych w zbiorach polskich. Namalowany w czasach, gdy wierzono w moc sztuki, kierującej ku pięknu i dobru.


Justyna Napiórkowska
Autorka Blogu Roku w dziedzinie Kultury
www.osztuce.blogspot.com
Udostępnij
Więcej sztuki? Zapraszam na blog : www.napiorkowska.blogspot.com

13 sty 2012

Apologia dnia dzisiejszego


Parafrazując Josefa Beuysa - Europa- siamo noi!

Pamiętacie czasy, gdy z Warszawy Zachodniej, w oparach dymu z silników ruszały dumnie w Europę autokary Eurolines? Warszawa- Paryż, Warszawa- Londyn, Warszawa- Madryt. Same tablice działały na wyobraźnię. Za nimi - świat - wielki, kosmopolityczny, barwny...Upragniony, pociągający.

Nie stworzę tutaj kombatanckiego życiorysu, nie będę opowiadać o tak niedawnych czasach heroicznych, gdy nie wszystko było tak łatwe- bo po prostu tego nie doświadczyłam. Ale zrobiło mi się odrobinę sentymentalnie w czasie szybkiej,łatwej podróży,  gdy w ostatniej minucie zdążyłam na odprawę: pora obiadowa w Warszawie, a kolacja już w Brukseli. Zaledwie kilka lat temu wszystko wyglądało inaczej.

Pomyślałam o tych podróżach, które zaczynały się na Dworcu Zachodnim, a kończyły w Londynie, na Victoria Station albo na Place de la Concorde. Po drodze były godziny z leniwie przemieszczającą się równiną za oknem. Niewygody autokarowe. Przystanki na niemieckich stacjach benzynowych. Rozmowy przy autobusowym barku z rozpuszczalną kawą. W "dziecięctwie" jeszcze zdarzyło mi się nawet płynąć promem z Calais do Dover, po granatowych wodach kanału La Manche, który z każdą  milą stawał się bardziej Kanałem Angielskim.

Podróżnym z Polski towarzyszyła wówczas chłodna bryza i myśl o tym, czy gorliwi urzędnicy wpuszczą ich na pełne nęcących,życiowych szans tereny Zjednoczonego Królestwa.

Dla mnie- wówczas dziecka- myśl ta była na tyle abstrakcyjna, że nie napawała mnie strachem, tylko jakąś mobilizacją, na wzór dorosłych. A ci szukali sprytnych sposobów na zmyłkę, wyprowadzenie bacznych  oczu w błąd, wywiedzenie celników w las.  Widziałam pana, który tuż przed bramką celników założył koloratkę. Pomogło. Byliśmy wówczas na terytorium walki, przy stanowiskach celników toczyła się jakaś gra.  Uważnie obserwowaliśmy losy współpodróżnych - oto ktoś zostawał po drugiej stronie bramki, a w konsekwencji z tyłu, za autokarem. Nie sprawdziły się wyuczone po angielsku i szeptane wcześniej w autobusie słowa wyjaśnienia dla celnika, nie pomogła pełna pewności siebie postawa, nie uratowała mimika. Celnik decyzję podejmował szybko i raczej jej  nie zmieniał. Nie i już. Nic potwierdzenia hotelowe, nic opowieści o krótkiej wycieczce turystycznej.

A dziś? Pan w odprawie bagażowej Wizz Air nawet nie zdołał przestraszyć mnie, mówiąc, że zdążyłam w ostatniej chwili. Wszystko na wyciągnięcie ręki. Od wszystkiego dzieli nas tylko krojona na miarę myśl- jakie są nasze dzisiejsze marzenia?  Jeśli chcesz- to sięgaj po to, czego chcesz, wszędzie! Poznawaj świat! Szukaj swoich miejsc!




Na zdjęciu: Paryż, Place de la Concorde



Justyna Napiórkowska
Autorka Blogu Roku w dziedzinie Kultury
www.osztuce.blogspot.com
Udostępnij
Więcej sztuki? Zapraszam na blog : www.napiorkowska.blogspot.com

9 sty 2012

Jak zdobyć duże serce i świetny obraz Dwurnika


...w radiowej Trójce trwa licytacja obrazu Edwarda Dwurnika na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Stawka- świetny obraz, o którym opowiem kilka słów na antenie Polskiego Radia, ale i przystąpienie do klubu posiadaczy największych serc Rzeczpospolitej Polskiej!

http://www.polskieradio.pl/Player?id=-3

Aukcja trwa dziś, do godziny 19!

...i skończyła się  z wynikiem 180000 zł na rzecz najwspanialszej orkiestry świata!!!




Justyna Napiórkowska
Autorka Blogu Roku w dziedzinie Kultury
www.osztuce.blogspot.com
Udostępnij
Więcej sztuki? Zapraszam na blog : www.napiorkowska.blogspot.com

3 sty 2012

Sąd Ostateczny Hansa Memlinga




Apokalipsa według Hansa Memlinga 

Późną wiosną 1473 roku na morze wypłynął potężny burgundzki galeon Święty Mateusz. Statek był wypełniony jedwabiami, cennymi płótnami, tkanymi złotą nicią arrasami.  Wśród tych przedmiotów: namalowany  na zamówienie Medyceuszy na drewnianej desce potężny tryptyk młodego niderlandzkiego malarza niemieckiego pochodzenia. Tu, na morzu,  zaczyna się historia jednego z najcenniejszych obiektów w Polsce, Sądu Ostatecznego Hansa Memlinga.

Galeon został zaatakowany przez gdańskiego kapra. Walka była zacięta. 13 marynarzy zginęło. 100 zostało rannych. Morze krwi, statek przejęty.




Przy podziale łupów obraz przekazano do gdańskiego kościoła mariackiego, jakby na rozgrzeszenie. Potem upinali się o niego Karol Śmiały, Medyceusze, papież Sykstus IV. Odmawiający oddania mieszczanie gdańscy doprowadzili całą Hanz­­­ę na skraj konfliktu. Inni  marzyli o jego posiadaniu. Na przykład car Rosji Piotr Wielki.  Napoleon, dla którego obraz do Paryża sprowadził Denon. Hitler, u którego tryptyk znalazł się na liście najbardziej pożądanych obiektów.



Obraz grabiono kilkakrotnie. Tryptyk Memlinga mógłby znaleźć się w paryskim Luwrze, petersburskim Ermitażu albo berlińskiej Gemäldegalerie. W 1956 tryptyk powrócił na stałe do Gdańska. Znajduje się w Muzeum Narodowym, pod szklanym pięciobocznym kloszem. Może kiedyś powróci do kaplicy świętego Rajmunda w Bazylice Mariackiej.

Niewiele brakowało, a tryptyk byłby dziś jednym z obrazów wypełniających szczelnie ściany florenckiej galerii Uffizi. Znalazłby się być może w tej samej sali co scena Bożego Narodzenia Hugo van der Goesa. Na obu tych obrazach pojawia się ta sama postać fundatora. Tommaso Portinari, florencki bankier Medyceuszy. Nie szykowny, ani budzący dystans. U van der Goesa klęczy przed żłóbkiem nowonarodzonego Jezusa, u Memlinga jego nagie ciało spoczywa na szali wagi trzymanej przez Archanioła Michała. Jest rozebrany na czas szafowania łask. Ważony jest pozaziemski los pana Portinariego. Co go czeka? Niebo czy piekło? Bohaterowie drugiego planu pojawiają się w porządku jak na apelu szkolnym. Na lewo dobrzy, na prawo źli. Z jednej strony zbawieni, z drugiej- potępieni. Rachunek jest prosty, nie ma wątpliwości. O tym jest arcydzieło Memlinga. Apokalipsa w pigułce, do zobaczenia w Muzeum Narodowym w Gdańsku.

Justyna Napiórkowska
Autorka Blogu Roku w dziedzinie Kultury
www.osztuce.blogspot.com
Udostępnij
Więcej sztuki? Zapraszam na blog : www.napiorkowska.blogspot.com