29 lis 2010

Sławomir Czalej

Istnieją ludzie-instytucje. Tak jest w moim przekonaniu z ks. Sławomirem Czalejem, 
zdolnym i ambitnym fotografikiem. 
Nieważne czy dzierży Nikona czy wieczne pióro-zapowiada się że powstanie coś ciekawego. 
Dlatego nie znając jeszcze książki - spokojnie już Państwu ją polecam.  

P.S. Bruksela pokryta pierwszym śniegiem. Jest jak na obrazach mistrzów holenderskich.
Od kilku dni po głowie krąży mi temat Rembrandta i Saskii. Wkrótce podzielę się tym z Państwem :)  

P.S.2 Sprawdzam czy  I. & B. , którym zawdzięczam tutaj dużo świetnych chwil naprawdę mnie czytają. Czytacie? Przepytam z treści ;-) 


Udostępnij

25 lis 2010

Pozdrowienia z Brukseli

Mija pierwszy tydzień pracy, tak bardzo obfitujący w zadania, że z trudem znajowałam czas na kontakt z internetem.
Chcę się jednak podzielić z Państwem milą refleksją z mojej trasy do pracy.  Dla niewtajemniczonych dodam, ze realizuję obecnie projekt dla Komisji Europejskiej.
Mieszkam w  Montgomery, dzielnicy Brukseli pełnej wystawnych kamienic i XIX wiecznej architektury rezydencjonalnej.Tu widać dawne czekoladowe belgijskie imperium kolonialne.

Sąsiaduję tu z jednym z najstarszych domów aukcyjnych- Bonhams i kilkoma ambasadami  ( Salwador, San Tome :)  Co rano czuję się jakbym wychodziła z obrazu Marka Okrassy, portal wiodący do kamienicy gdzie jest moje studio ma chyba trzy metry wysokości :)

Szerokie prospekty wiodą stąd do dzielnicy instytucji europejskich.( prospekty, bo słowo aleja jakoś mniej tu pasuje; choć rosną tu zjawiskowe platany, a na pawimentach jak dywany układają się, zwłaszcza w brukselskiej mżawce ogromne, platanowe liście to ulice te są bardzo ruchliwe i często zakorkowane ...).

Wspominana trasa wiedzie mnie kameralną ulicą Franklina. Na chwilę obecną- moją ulubioną ulica. Dużo tu małych kawiarenek i panuje prawie paryska atmosfera. Ale co ważniejsze, kolejne skrzyżowania-to małe repetytorium historii malarstwa :-) Po sobie następują ulica Correggia, Michała Anioła, Tycjana i Veronese.

Chciałabym znaleźć taką trasę w Warszawie...Może ktoś z Państwa zna takie miejsca, oprócz pełnego tematów muzycznych Ursynowa ;-) ?
Mała rzecz, a cieszy. Jak we włoskich miastach i w Krakowie, gdzie idzie się jak w bibliotecznym dziale hagiografii od (ulicy) świętego Floriana przez świętego Jana ku świętej Annie :).

Pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij

23 lis 2010

Bruksela- targi antyków i Łukasz Cranach Starszy

Za mną wspaniala niedziela  i  pracowity poniedzialek w Brukseli.

W niedzielę wybrałam się tradycyjną ścieżką. Na targu antyków na Placu de Jeu de Balle - tłumy. Kiedy po kilku godzinach wrociłam na ten sam plac - miejsce było nie do poznania.

Sprzedawcy brukselscy przodują w pomysłowości. Okoliczności wymogły specjalizację :). Wśród stoisk jest sprzedawca zapałek, jest sprzedawca oprawek do okularów, jest sprzedawca tysięcznych parasolek. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zapałki i oprawki mają niekiedy 50, a niekiedy 100 lat.
Równie kreatywni są kupujący. Do czego może przydać się pojedyńcze wiosło, porcelanowa główka lalki czy osamotnione wahadło zegara? Wszystko to można kupić w Brukseli.

Ja stałam się posiadaczką XIX wiecznego konika z metalu i fotografii z początku wieku :).

W Bozar zobaczyłam świetną wystawę Łukasza Cranacha Starszego. To jeden z tych malarzy, u których nawet za życia nie można było zobaczyć tylu dzieł zgromadzonych w jednym miejscu. Prosto ze sztalug w warsztacie artysty wędrowaly do stosownych kolekcji królewskich.

Powiedzmy tu otwarcie, mimo protestanckiego tła historycznego, w którym rozbłysła twórczość Cranacha, artysta byl dość odważny w swoich obrazach.
Artyści włoscy Cranacha ośmielili. U nich akty powstawały pod mitologicznym pretekstem. Co innego na Północy. To Cranach namalowal pierwsze na północ od Alp akty w ludzkiej proporcji.

Wenus w towarzystwie Kupidyna ubierał jedynie w szeroki kapelusz i zasłaniał bardziej ulotnym niz mgła woalem.

Lista artystów podziwiających Cranacha jest długa i rozłożona w czasie.
Od jemu współczesnych po Picassa, który cenił go za zmysłową linię rysunku.

Świat Łukasza Cranacha Starszego, do stycznia 2011
Bozar, Bruksela

Udostępnij

18 lis 2010

Klucze, senniki i Perugino

Dzisiejszy poranek monochromatyczny, trochę jak synopie* z muzeum przy Camposanto w Sienie.
Za to za chwilę pejzaż zmieni się w kadr z flamandzkiego mistrza.
Mam za oknem drzewo, na którego delikatnych cienkich gałęziach  wbrew grawitacji siada połyskujący jak welur ptak. Fragment prosto z "Zimowego pejzażu"  Breughla Starszego. 

Ale nie do tego tematu wiodą mnie okoliczności dzisiaj.
Rano znalazłam kluczyk, którego długo szukałam. Leżał jak podrzucony nocą :-) przez Świętego Antoniego, przy komputerze, w miejscu, w którym nie mogłam go nie widzieć wcześniej, z przywiązaną aksamitną wstążeczką,  niewinny sprawca moich długich poszukiwań. Do tego psotny, bo znalazł się, gdy problem klucza został już rozwiązany inaczej.:) Dla odczarowania poranka otworzyłam "Malarstwo quattrocenta" Zygmunta Waźbińskiego. A tu - znów klucz :-) Tym razem, w porównaniu z trywialnym motywem mojego poszukiwanego kluczyka - temat najwyższej znaczeniowej i malarskiej próby. 




Reprodukcja przedstawia arcydzieło Pietra Perugino, scenę wręczenia kluczy świętemu Piotrowi. 
Interesujący był ten Perugino. Wymienia się go wśród artystów wybitnych, a zachwycali się nim ci najwybitniejsi. Podziwiali go i naśladowali Leonardo i Rafael. Za to jego fresk- Scenę Sądu Ostatecznego w Sykstynie zamalował na polecenie papieża Juliusza II Michał Anioł. 
Przewrotne losy w historii sztuki. 



Justyna Napiórkowska
Autorka Blogu Roku w dziedzinie Kultury
www.osztuce.blogspot.com
Udostępnij
Więcej sztuki? Zapraszam na blog : www.napiorkowska.blogspot.com Justyna Napiórkowska www.osztuce.blogspot.com

12 lis 2010

Ambrogio Lorenzetti na czas wyborów samorządowych

To o Sienie powiedział wielki Herbert : "Tu byłem szczęśliwy". Zapewne nie tylko on. 

Siena, miasto gotyckie, po dzisiejszy dzień zanurzone jest w średniowiecznym celebrowaniu swojej odmienności. To tu ma miejsce szaleńcze palio, wyścig, w którym konkurują konni jeźdźcy reprezentujący poszczególne dzielnice. Pędzą jak w amoku, przez półkole Il Campo. Walka toczy się o lokalną chwałę. Byłam na lipcowym Palio. Widziałam dramatyczny upadek konia, potem emocje zwycięzców i łzy przegranych. Publiczność tez szybko podzieliła się na neutralnych turystów, rozentuzjazmowanych mieszkańców zwycięskiej Contade i pognębionych  goryczą porażki przegranych doszukujących się niesprawiedliwości losu.

Siena jest zaskakująca i nieregularna, organicznie rozrastająca się krętymi uliczkami na oplatających ją wzgórzach. Jak pisał Herbert, z mocarnego postumentu Palazzo Pubblico wyrasta niczym kwiat wieża ratuszowa. Stąd można wzrokiem objąć pół Toskanii.

Ratusz sieneński, choć średniowieczny dotknął jednak idei renesansu. Był miejscem narodzin myślenia o nowożytnym państwie, stanowił wyraz mądrej publicznej działalności, dobrego rządzenia.
To stąd władała miastem Rada Dziewięciu, przynosząc Sienie czas spokoju i bogactwa. Krótki, bo zaledwie pięćdziesięcioletni, ale intensywny.

Szanowni Państwo, oto , z okazji zbliżających się wyborów - malarska dedykacja dla wszystkich zwycięzców :) .

Alegoria dobrych rządów  Ambrogio Lorenzettiego, fresk na który spoglądali sieneńscy rajcy podczas swojej pracy. Rządy Rady Dziewięciu odbywały się przy nachalnej obecności grupy bezkompromisowych postaci, ówczesnej rzetelnej komisji śledczej ;).
Kim są personifikacje z obrazu? Na krańcu w purpurze siedzi Sprawiedliwość. U jej stóp Concordia, czyli Zgoda. W grupie po prawej stronie w centrum tronuje Mądrość, nad którą unoszą się przedstawienia cnót teogonalnych - Wiary, Nadziei i Miłości. A wokół sześc pań - Pokój- z gałązką oliwną, Siła , Przezorność, Wielkoduszność, Umiar i Sprawiedliwość. 
Pod  rozwagę wyborczą :)


Ambrogio Lorenzetti, Alegoria Dobrych Rządów, Palazzo Pubblico, Siena


9 lis 2010

Suknia Eleonory Toledańskiej - Agnolo Bronzino we Florencji

Jeśli będziecie Państwo tej zimy we Florencji, proszę koniecznie przekroczyć progi Palazzo Strozzi. Trwa tam wystawa Agnolo Bronzino, jednego z największych manierystów włoskich.


A propos, Bronzino związany był głównie z dworem Medyceuszy, czuję tu dyskretną, historyczną prowokację w fakcie , że dziś wystawiany jest w pałacu wybudowanym dla ich największych wrogów. I to chyba nie są czcze słowa, zapewniam Państwa, że poznałam we Florencji osoby potrafiące szybko, w prostej linii udokumentować  historię swojego rodu do XV wieku ! :)  


Pewnie znacie Państwo chłodne spojrzenie Eleonory Toledańskiej.
Zwykle dwudziestokilkuletnia Eleonora spogląda na odwiedzających Uffizi z namalowanego w 1545 roku portretu z dystansem godnym renesansowej piękności.
Historycy sztuki i biografowie Medicich wielokrotnie pochylali się nad pełną egzaltacji postawą kobiety. Ten obraz to chyba kreacja artystyczna, Eleonora była podobno ciepłą kobietą, z małżeństwa z Cosimo I urodziło się dziesięcioro dzieci, a ich matka podobno bardzo wspierała swojego męża. Zmarła jako trzydziestokilkuletnia kobieta. Choroba zabrała także przedstawionego na portrecie jako uważny dwulatek syna Giovanniego, gdy ten miał lat kilkanaście.

Co pozostało po Eleonorze? Wspaniała, jedwabna suknia z portretu.
Gdy 300 lat po jej śmierci, w XIX wieku otwarto grobowce medycejskie, badaczom ukazały się szczątki Eleonory ubranej w świetnie zachowaną,  zdobioną motywem granatu suknię.
Suknia wyszywana złotą nicią, prawdziwe świadectwo złotego wieku Florencji.

4 lis 2010

Jan Jerzy Pinsel - ukłony dla rzeźbiarza




Przedstawię Państwo dzisiaj jednego z moich ulubionych artystów. 

Jan Jerzy Pinsel 
rzeźbiarz ( wybitny ) 

XVIII wiek 
Lwów, Buczacz, okolice

Tak wyglądałaby jego wizytówka. Niewiele więcej możemy o nim powiedzieć. 
To artysta , którego biografia daje pierwszeństwo dziełom. 
Nie wiadomo skąd przybył. Nie wiadomo , jak się naprawę nazywał. 
Wiadomo, że  w połowie XVIII wieku znalazł się we Lwowie, gdzie swoim nazwiskiem kwitował  solidne wynagrodzenie 37 tysięcy ówczesnych złotych polskich otrzymane za wykonanie cyklu kamiennych rzeźb do grekokatolickiej katedry Św. Jura. 

Lwów nie byłby tym samym - barokowo- rokokowym Lwowem, gdyby nie Pinsel. 

Jego prace wyznaczyły nowy nurt w rzeźbie. 

Lwowska rzeźba rokokowa wpuściła wiatr do barokowych świątyń. 
Szaty na draperiach zastygły pod dłutem Pinsla w dramatycznym, teatralnym geście. Twarze świętych uchwycone były w ekstatycznych chwilach. Ołtarze świątyń stały się teatrem rzeźbiarskiego spektaklu.
W przedstawieniach ujawniły się gorączkowe emocje.

Pinsel zrezygnował z łagodnych jak baranki kolegiów apostolskich spoglądających na wiernych  z pięter ołtarzy i fasad. 

Święci z jego rzeźb uchwyceni są w najbardziej dramatycznych momentach swoich żywotów. 
W chwilach, gdy grzeszne występki dotykają złotych kart hagiografii. 
Gdy święci wikłają się w sprawach ostatecznych, i co gorsza te ich dramatyczne chwile wystawione są na obserwację wiernych.  
Gdy jak u Caravaggia sylwetki wyłaniają się z ciemności i jaśnieją nieziemskim światem. 



Dla spotkania z Pinslem polecam podróż na południowy-wschód, albo karty pięknego albumu wydanego przez oficynę Bosz. 







3 lis 2010

Tak daleko, tak blisko - o twórczości profesora Leszka Rózgi

Szanowni Państwo, 
zapraszam do lektury nowego numeru magazynu " Świat Elit ' , a w nim - mojego tekstu o twórczości profesora Leszka Rózgi.

Justyna Napiórkowska


www.napiorkowska.pl