30 sie 2010

Wystawa Ewy Pawlak w TVP

W Qadransie qltury w TVP zapowiedź wystawy Ewy Pawlak w naszej Galerii :) 


http://www.tvp.pl/warszawa/kultura/qadrans-qltury/wideo/31-sierpnia-2010/2561394

Qadrans qltury : 
TVP3 -08.45 
TVP Info -  16.50 i 18.30
TVP2 - 16.30

26 sie 2010

Antoni Rząsa u Benedyktynów

30 lat temu zmarł wybitny rzeźbiarz, Antoni Rząsa. 




Wystawa u Benedyktynów na wzgórzu tynieckim przypomina jego twórczość,. Wykorzystuje przy tym swoiste genius loci zatopionego w ciszy klasztoru. 
Zakorzenienie sztuki Rząsy w tym co transcendentne i ponadczasowe  uzyskuje w Tyńcu szczególną moc. Spacer wśród rzeźb w tysiącletnich murach, wśród przemykających do swoich obowiązków zakonników niepostrzeżenie przekracza granice kontemplacji i modlitwy. A chyba o to artyście w jego głęboko religijnej twórczości chodziło. 

To wystawa na czas współczesnych  wojen krzyżowych. Piękna i refleksyjna. 

Rząsa był artystą odrębnym. W jego twórczości sztuka, wiara i artystyczny warsztat zespalały się w jedność, dając rzeźbom atrybut autentyczności. 

Podobnie klasztor Benedyktynów położony w orbicie Krakowa jest jednak trochę na obrzeżach świata, na granicy nasyconego sztuką, tętniącego życiem Krakowa. 


Podobnie jak w sztuce Rząsy czujemy tu bliską obecność wielkiej i bogatej cywilizacji, a jednak zadawalamy się prostotą i surowością. 


Żródła fotografii : http://rokantoniegorzasy.blogspot.com , Galeria Rząsy

19 sie 2010

Pozdrowienia z wakacji

Mam baterie słoneczne, więc najchętniej ładuję je tam, gdzie słońce jest najbliżej :) 
W górach !
Przesyłam Państwu serdeczne pozdrowienia! 
Justyna








Krakowski spacer

Znów znalazłam się w Krakowie. Tym razem jako przewodnik . Zawsze chętnie chwytam okazje, kiedy mogę kogoś oprowadzić po mieście.

Wczorajszy spacer był  dość kanoniczny ;)- Kraków w jeden dzień.

Chodzenie uliczkami opatrzonymi patronatami świętych, Kraków Wita Stwosza, Kraków Młodej Polski. Kościół Mariacki, jak barwna szkatułka. Pochylanie głowy przed ołtarzami kolejnych krakowskich świętych i błogosławionych. Spojrzenie na piękną twarz Madonny z ołtarza mariackiego. Uwielbiam patrzeć na dłonie Marii i apostołów- mówią bardzo dużo o postawach, myślach, o niepokojach i radościach. Na Rynku Mickiewicz w gołębiach - spogląda na księgarnię naprzeciw. Mnie to także wiedzie na pokuszenie. Kupuję nową książkę Michała Rożka- "Krakowska katedra". 
Przy Brackiej kawa- przy ławie szkolnej, prosto na ulicy. Nie pada deszcz. Nie świeci słońce. To jedno z moich ulubionych miejsc. Drugie- to kawiarenka Rio. Rodem z barwniejszych lat PRL-u. Pełna krakowskich mieszczan, którzy wpadają tu z gazetą i na spotkania. Żadnych turystów. Kawa pachnąca, z obłokiem pary, cukier w wielkiej misie przy barze, opcjonalnie dostaje się bitą, aksamitną śmietanę...

Potem ścieżki Matejki ,Wyspiańskiego i Fałata.  Dotknięcie wszystkich dzwonów na Wawelu.
Czy wiedzieliście Państwo , że Kazimierz Wielki zamówił odlanie potężnego dzwonu , żeby podziękować papieżowi za zgodę na otwarcie Uniwersytetu Jagiellońskiego? 
   
Potem jeszcze kilka kościołów na Grodzkiej. Najpierw kościół świętego Andrzeja, z zakonem Klarysek. Białe , wapienne mury romańskiej budowli wyrastają wprost z ulicy. To jeden z najstarszych kościołów w mieście. Od strony wejścia widać ile razy przebudowywano świątynię. W środku -wyraz niekończącej się fantazji kolejnych architektów przebudowujących wnętrze w stylu kolejnych epok. Maleńka, kameralna przestrzeń poddała się dość nachalnej barokizacji. Ambona w kształcie łodzi wypływa ze ściany, zawłaszczając dużą część prezbiterium. Pod nią, z oszczędności miejsca ławy. To wnętrze z poszatkowana przestrzenią , ale jednak pnie się do góry. Przez kraty, spoglądając wysoko można zobaczyć stopy Chrystusa z krucyfiksu na łuku tęczowym.Wczoraj po raz pierwszy usłyszałam tam ciche, dobiegające zza ścian śpiewy klarysek. 
Obok- barokowa fasada  kościoła świętych Piotra i Pawła , z perspektywicznie ustawionym kolegium apostołów na bramie. W środku- eksplozja przestrzeni. Potężne, jasne wnętrze. Kościół Franciszkanów - ciemność rozświetlona witrażami Wyspiańskiego . Dobrze jest przyjść tu po południu, bo wtedy Bóg Ojciec- z witraża nad wejściem w zamknięciu długiej nawy odżywa tchnięty intensywnym światłem.

Kocham Kraków!  


13 sie 2010

Miasto ruin ( Jak kochać Warszawę)

Miasto ruin. 

To kadr powstającego filmu, rekonstrukcji popowstaniowej Warszawy. 
Zobaczyłam fragment filmu po raz pierwszy dziś rano. Oglądałam ze ściśniętym sercem. 
Znane ulice, kamienice, place i kościoły. To lekcja jak kochać Warszawę. 
Miasto zranione, okaleczone, ale odbudowane. Jak Feniks z popiołów.  

Na zdjęciu- rozpoznałam kościół Wszystkich Świętych. Właściwie ruiny kościoła. Znajdował się na terenie getta, przy Placu Grzybowskim. W dwudziestoleciu to miejsce tętniło życiem .W czasie wojny piwnice  u Wszystkich Świętych stały się schronieniem dla uciekinierów z Getta. Za apsydą kościoła biegła cicha, maleńka uliczka, znana z licznych antykwariatów. Dziś- trzypasmowa arteria. Świętokrzyska. 

P.S.
Polecam niedawno opublikowaną książkę współautorstwa Karola Madaja p.t. "Proboszcz z Getta".       




12 sie 2010

Sierpniowe noce

...są wyjątkowe.
Ciepłe, udekorowane rozgwieżdżonym niebem, z zapachem lata...

















Przez najbliższe wieczory - dodatkowo -  będzie można zobaczyć deszcz meteorytów. etki spadających gwiazd. Setki okazji do pomyślenia życzenia :)

W piątek i w sobotę -  w Krakowie- Cracovia Sacra - noc otwartych klasztorów i skarbców zakonnych. Wejść można tam, gdzie zwykle wstęp dają tylko... święcenia zakonne (  niekiedy także studiowanie historii sztuki ;). Plus koncert muzyki Astora Piazzoli w gotyckich wnętrzach u Dominikanów.

Na zdjęciu : Vincent Van Gogh, Cafe de Terrace w Arles 

Udostępnij

9 sie 2010

Masaccio na czasy rosnących trybutów

Sześćset lat tamu, renesans rozkwita intensywnie i niespodziewanie jak kwiaty na łąkach nad Arno ( to im Florencja zawdzięcza nazwę). We florenckiej kaplicy Brancaccich w kościele Santa Maria del Carmine w dzielnicy Santo Spirito powstanie fresk dotykający absolutu i codzienności. Dosłownie.

To tu zleceniodawcy powierzyli talentowi młodego Masaccia namalowanie fresku, który miał nie tylko wymowę biblijną, ale także odnosił się do spraw ziemskich- wysokości pobieranych podatków. Bo mieszkańcy byli poruszeni kosztami utrzymania florenckiego księstewka i planowaną na 1427 rok reformą podatków.

Grosz czynszowy* według Masaccia to narracja rozpisana na trzy akty. Poborca podatkowy żąda opłat, potem Piotr na prośbę Jezusa wydobywa monetę z pyska ryby z jeziora Ganezaret, a w ostatniej scenie pieniądze zostają oddane urzędnikowi.
A wszystko rozgrywa się w pięknie i harmonijnie skomponowanej scenie ,  w której Masaccio zrewolucjonizował sposób malowania światłocienia.

Motyw na czas podwyżki VAT-u ;) Pewnie lepiej byłoby żyć w kraju, w którym mniejsze podatki inspirują do twórczej pracy. Jak we wspaniałej Florencji.

*Właściwszy byłby polski tytuł Trybut- odpowiednik włoskiego tributo, bo nie o groszach tu mowa ;)  

7 sie 2010

Fra Angelico

I stało się. Wywołałam w sobie powrót do Włoch.

Zdeterminowany podróżnik mógłby zobaczyć we Florencji dziesiątki scen Zwiastowania. Wszystkie wystawione są w takich miejscach, że już pierwsze zobaczenie ich jest zaskoczeniem. Jak w Galeriach Uffizi. Wchodzimy do drugiej, kameralnej sali, po tronujących, potężnych i jak wykutych z kamienia Madonnach Giotta i Cimabuego. I oto sieneńskie Zwiastowanie według Simone Martiniego. Złota łuna napisu tłumaczy scenę- Ave Maria Gratia Plena.

Zwiastowanie dla samej Marii było zaskoczeniem. Odczuwała pewnie zdziwienie, trwogę, ale i dziwną radość. Jak oddać taką triadę emocji? Oto pojawił się przed Nią Anioł i przynosi zaskakującą wiadomość.  Jak w statycznej scenie oddać cały dramatyzm tego co słowa Anioła naprawdę oznaczają dla Marii? Dlatego najwspanialsze sceny Zwiastowania wyszły spod pędzla malarzy- ludzi wiary. Jak Jan z Fiesole, znany dziś jako Beato Angelico -dominikanin, malarz włoskiego Quattrocenta.



Na mnie szczególne wrażenie zrobiło Zwiastowanie namalowane przez Fra Angelico na murach w Convento di San Marco. Jedno z najpiękniejszych, choć jednocześnie najskromniejszych, najprostszych.
Z Piazza di San Marco wchodzimy w zacienione arkady krużganków. Po przeciwnej stronie znajduje się klatka schodowa. Schody prowadzą na górę, do wysokiego piano. I nagle wyłaniają się przed nami kolejne arkady, podobne do tych z wirydarza. Tyle że te to dzieło iluzji. Fra Angelico, malarz i zakonnik umieścił scenę Zwiastowania w świetnie znanym sobie wnętrzu konwentu dominikanów. Maria jest wiotka, składa swoje gotyckie dłonie w pięknym geście. Pochyla głowę. Nie śmie spojrzeć w twarz Anioła. Ten jakby lustrzane odbicie przybiera podobną postawę. Ale na jego twarzy jest wyraz spokoju i łagodności. W krużgankach spotyka się boska pewność z ludzką obawą. Może żarliwy Fra Angelico wyobrażał sobie, że Marią jest każdy z zakonników, poddający się  swojemu powołaniu?    



Udostępnij

6 sie 2010

Moje miejsca - Fiesole

Są miejsca, których myślami objąć nie mogę. Tak jest z Florencją. Mieszkałam tam dość długo, chodziłam krętymi uliczkami między wystawnymi palazzi, jeździłam na rowerze, a niekiedy nawet na motorino. Szukałam swoich ścieżek.

Od czasu do czasu wybierałam się do niewielkiego Fiesole, na wzgórzu nad miastem. Fiesole to przede wszystkim centralny plac, przy nim kilka kawiarni, kościół z campanile czyli tak ważną dla średniowiecznych miast dzwonnicą, lokalnym centrum informacji. Tam pod kościołem franciszkanów jest mały placyk. Pachną cyprysy, a wieczorem słychać świerszcze. Przychodzą tam zakochani, siadają na ławce i patrzą na spektakl- zachód słońca nad Florencją. Z przyjaciółmi zrobiliśmy sobie tam kiedyś ucztę, na której podano tylko wino i chleb, wspaniały, wypieczony pachnący rozmarynem panino .  Zmierzchało. Spektakl na górze konkurował z tym na dole.  Nad nami- rozgwieżdżone niebo, najpierw w kolorze najszlachetniejszego ultramarynu, potem ciemniejsze, aż do atramentowej barwy.  Na ziemi  :całe miasto w tysiącu mieniących się świateł.Pośród nich granatowa wstążka Arno przepleciona mostami - z najsłynniejszym, ciężkim od zabudowań ( i sprzedawanego tam złota ) Ponte Vecchio. Powyżej, tuż pod Fiesole widać Badia Fiesolana - siedzibę uniwersytetu europejskiego. Obok, w San Domenico di Fiesole, w przydrożnym kościółku - panelowy obraz Fra Angelico można oglądać w całkowitej ciszy i samotności, inaczej niż w Convento di San Marco.

W Fiesole wyobraźnia podpowiada, że na dole, w grubych murach medycejskich budynków kryją się Madonny z Dzieciątkiem, sceny Zwiastowania, portrety patrycjuszy. Niewyobrażalne bogactwo kultury. Geniusz miasta zaklęty w arcydziełach.

Są takie chwile, które trwają. Ta w Fiesole trwa. To moje pierwsze skojarzenie, kiedy ktoś pyta mnie o moje ulubione miejsca w Toskanii. To etruskie Fiesole z renesansową Florencją u stóp.


Na zdjęciu - ja, chwilę po obronie pracy na Uniwersytecie Florenckim.


PS
Dziękuję za piękny list , który dziś otrzymałam. Słowa Saint Exupéry`ego dodają mi skrzydeł! Dziękuję, Pani Weroniko!


Antoine de Saint-Exupéry
"czytelnika nie można zniewalać, czytelnika się urzeka". 



Udostępnij

3 sie 2010

25 nowych miejsc na liście UNESCO - Albi

Lista Światowego Dziedzictwa UNESCO powiększyła się o kolejnych 25 obiektów. Łącznie - obejmuje 910 miejsc kultury.

Wśród nowych obiektów na liście znalazło się francuskie miasto Albi. Byłam tam kiedyś.

Albi położone jest na południowym zachodzie, u stóp Pirenejów. Nad miasteczkiem góruje budynek, jakiego nigdzie indziej nie widziałam. Katedra Świętej Cecylii. Prawdziwa forteca. Nawet współczesne wieżowce ze stali i szkła nie robią takiego wrażenia. Jest potężna, masywna, ciężka, choć wznosi się gotycko ku niebu. Kiedy stoi się przy jej ścianie i spogląda w górę - łatwo o zawrót głowy, taką odwrotność lęku wysokości. I o to chodziło - bo katedra powstała w XIII jako katolicki przyczółek przeciwko herezji Katarów. Wnętrze wypełniają freski  ze scenami  Sądu Ostatecznego - są dosłownie wszędzie - na sklepieniach, w prezniterium, na kolumnach...W katedrze wyjątkowo brzmi  muzyka organowa. W końcu Święta Cecylia patronuje muzyce. Jej atrybutem są prawie zawsze instrumenty muzyczne.

Naprzeciwko katedry mieści się maleńka kawiarenka. Pachnie tam egzotycznymi herbatami i podają przepyszne ciastka :)

 A w mieście trzeba zobaczyć jeszcze muzeum Toulouse-Lautreca, plastycznego barda post-impesjonizmu.

Salon letni - relacja w TVP

O salonie letnim , wystawie zbiorowej w Galerii Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej w TVP:

Qadrans qltury : 
TVP3 -08.45 
TVP Info -  16.50 i 18.30
TVP2 - 16.30

Udostępnij

2 sie 2010

Historia pewnego znaku


Na ulicach Warszawy pojawił się nieoczekiwanie. 
Po raz pierwszy podobno na tarasie słynnej kawiarni Lardellego przy Polnej. Tam gdzie na ciastka przychodzili okupanci. 

Nec temere, nec timore. Bez strachu i z rozwagą - znak Polski Walczącej pojawiał się nocami na murach okupowanego miasta. Stawał się prowokacją, ale i pokazem odwagi.  Sygnałem, że oto w podziemiu toczy się intensywne, wolne życie. Że istnieje wolne myślenie. Był jak deklaracja witalnych sił wolnej- choć podziemnej- Polski.. 

Znak Polski Walczącej to jeden z najdoskonalszych znaków graficznych. P- jak Polska zakotwiczona w W- walce. Powstawał w trzech pociągnięciach pędzla. Był w sam raz na dywersyjną, partyzancką nocną akcję młodych chłopców, warszawskich wojennych grafficiarzy, Bohaterów Warszawy.  Takich jak Alek Dawidowski, Jan Bytnar i dziesiątki innych. 

Symbol walczącej Warszawy powstał w wyniku konspiracyjnego konkursu ogłoszonego przez AK. Przedstawiono ponad dwadzieścia propozycji. Zwyciężyła kotwica, najpewniej według projektu Ani Smoleńskiej, pseudonim "Hania", studentki historii sztuki na Uniwersytecie Warszawskim. Ania zginęła kilka miesięcy później w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Miała 23 lata.  


Udostępnij

1 sie 2010

Podróże po Polsce - Lewiczyn

A oto kolejny cykl , który otwieram. Pojawią się w nim notatki z miejsc, które widziałam. Czasem planowo, czasem przypadkowo.

Pierwszego tematu dostarcza mi Lewiczyn. Do mazowieckiej mekki sadownictwa trafia się raczej przy okazji. Moją okazją był spływ Pilicą. Pogoda niespodziewanie piękna, rzeka szerokim łukiem, wartko przemierza równinę wśród niezwykle bujnej zieleni...Wokół cisza i spokój, słychać tylko pracę wioseł.  A czas na kajakach urozmaicają ważki, jak kadry z obrazu Mehoffera.




Do Lewiczyna wiedzie droga wąska, przepasana połaciami sadów pełnych czereśni i jabłoni. Dużo pokus, bo owoce czerwienią się i pysznią na drzewach... Drewniany, jakby przeniesiony z Bieszczad kościół stoi na wzgórzu , z którego z satysfakcją można patrzeć na całe to sadownicze imperium ( podobnej satysfakcji doświadczyłam spoglądając z Fiesole na Florencję, toute proportion gardée!) W środku, w ołtarzu głównym znajduje się słynący cudami obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem.
Jezus na rękach Maryi ma tu wyjątkowo dorosłą twarz, poważne spojrzenie. Tak inny jest ten Jezus od prawdziwie maleńkich Dzieciątek znanych z innych obrazów !


Udostępnij

1 sierpnia,godzina W

1 sierpnia, godzina 17. Niemal instynktownie Warszawiacy zatrzymują się na chwilę,  na minutę w bezruchu , wśród dźwięku syren.  Wieczorem zaśpiewają razem na Placu Piłsudskiego piosenki z okupowanego miasta. Przez chwilę tkanka miejska funkcjonuje jak jeden organizm. To zawsze wzruszający moment.

W tym roku o godzinie W pomyślałam także o pewnym chłopczyku. Miał tak niewiele lat podczas Powstania, że nazwano go "Małym". Pan A.B., po latach wybitny neurochirurg, Przyjaciel mojej rodziny niestety w tym roku już nie uczestniczył z kolegami z Powstania w uroczystościach...
Miałam wyjątkową okazję go poznać, usłyszeć powstańcze historie od Powstańca, który widział sierpień 1944 roku oczyma dziecka - dziewięciolatka.

Rozmowa z Adamem Bielawskim:
http://ahm.1944.pl/Adam_Bielawski
Lao Che, Stare Miasto:
http://www.youtube.com/watch?v=NmkirLlcYDA


Udostępnij