26 lut 2010

Frida Kahlo w Bozar


Niewielka wystawa Fridy Kahlo w brukselskim Bozar. Kolejki znacznie dluzsze niz na rownolegle trwajaca wystawe El Greco. Sygnal, ze barwna, tragiczna biografia znaczy wiecej niz najlepsze obrazy, a publicznosc lgnie do sztuki bliskiej, wspolczesnej, okraszonej wyjatkowym zyciorysem artysty.

Na ekspozycji zgromadzono kilkanascie obrazow. To duzo jak na Fride Kahlo. Pokazano tu wlasciwie przeglad najwazniejszych dla niej tematow: jako pierwszy autobus ( z traumatycznym wspomnieniem wypadku 17sto letniej Fridy) autoportret z malpka, obraz z pobytu w szpitalu, porazajaca kolumna ( autoportret z polamana kolumna zamiast kregoslupa), kilka portretow.

Obrazy Fridy to element popkultury. Znane z wielu reprodukcji, plakatow, albumow. Na zywo graja zupelnie inaczej, swiadcza o niezwyklej wrazliwosci na kolor, tendendji do surrealizmu, niosa slady Cezeanne'a, Gauguina, Van Gogha.

Chyba najpiekniejszy portret w sztuce nowoczesnej to portret Alicji Galant w aksamitnej, przetartej sukience. Mgliste spojryenie, rozowe policzki , fiolet sukni.

Wszystkie obrazy sa kameralne, niewielkie. Pokazane w ciemnej sali pelnej luster graja z przestrzenia, odgrywaja teatr przed widzem. Opowiadaja o Fridzie, o jej pasji zycia, teatralizowaniu codziennosci.

Bruksela - Muzeum Magritte'a

Ceci n'est pas un musée.
To chyba mysl, ktora towarzyszyla tworcom tego muzeum, instytucji troche a rebours.

Muzeum Magritte'a przy Place Royale w Brukseli jest mlodziutkie - powstalo w zeszlym roku. Jak na mloda instytucje przystalo, ma nowa i swieza formule.

Wchodzac tam wkraczamy do swiata wyobrazni artysty. A ze sprawa dotyczy surrealisty, nie obywa sie bez dyskretnych efektow specjalnych,takich, ktore moze nie zawladna calkowicie wyobraznia widza, ale na pewno pozwola mu oddczuc surrealizm mocniej.

Magritte przyjechal do Brukseli jako siedemnastolatek. Tu od razu rozpoczal studia malarskie. Tu poznal kobiete swojego zycja, Georgette ( watek prywatny jest dosc wazny. Magritte bardzo kochal swoja zone, mowil, ze jesli istnieje nadzieja, to moze byc zrealizowana tylko poprzez kobiete. Georgette towarzyszyla mu jako muza i partnerka przez cale tworcze zycie). Georgette wita widzow jak pani domu, u progu, a wlasciwie w windzie. Przewrotnie - bo to naga pani domu. Kolejne czesci aktu Georgette mozna zobaczyc kiedy winda porusza sie miedzy pietrami - kadry skladaja sie wowczas w calosc postaci, a widzowie w milczeniu, niecierpliwie oczekuja kolejnego pietra z kolejna odslona postaci :).

Fascynujace jest pokazanie srodowiska artystycznego tworcow surrealizmu. W multimedialnych historiach przeplata sie muzyka, literatura, poezja. Jest zmyslowo, mozna odczuc ducha epoki. W muzeum Magritte'a po prostu gra muzyka.

Chyba najbardziej rozpoznawalnym motywem w malarstwie Magritte'a obok postaci w meloniku i fajki negujacej swoja tozsamosc ( ceci n'est pas une pipe) - jest blekitne niebo pokryte chmurami jak z waty cukrowej. Ten motyw wypelnia formy golebic , parasolek i profile postaci.

To niebo chyba powstalo w surrealnej wyobrazni artysty, bo nad Bruksela zazwyczaj - jak i dzisiaj - wisza raczej deszczowe chmury :).

Do zobaczenia w miescie pozostaja mi jeszcze wystawy w Bozarcie- El Greco i Fridy Kahlo.

PS
Przepraszam za brak polskich znakow...

24 lut 2010

Tadeusz Dominik - malarstwo


"Świat Dominika to ogniste słoneczne koła, kwiaty, patyki w płocie, dzbany, bochny chleba, trawa" .

W tym jednym zdaniu Zbigniew Herbert zmieścił cały malarski świat profesora Tadeusza Dominika. Zasygnalizował autonomiczność tego universum, opisał jego formę i treść .

Świat Dominika - odnoszący się do świata rzeczywistego, pozostaje jednak od niego niezależny , jest przefiltrowany przez wyobraźnię i oko artysty.

Koła, patyki , bochny - to formy wypełniające powierzchnię płótna. Ogniste i słoneczne - bo przedstawione w niezwykle żywiołowy , apelujący do zmysłów sposób.

Dominik jest kolorystą, malarzem skupionym na przyrodzie. Jego mistrzowie -to Jan Cybis, u którego studiował w warszawskiej ASP, ale także Paul Cezanne, który odkrył formę kryjącą się pod powierzchnią rzeczy. Analizowanie natury poprowadziło go od przedstawieniowości do quasi-abstrakcji. Quasi, bo te koła- to niekiedy korony drzew, linie przecinające horyzont - to połaci lasów , a barwy to świadectwo wrażliwego oka i oczarowanych zmysłów.

Patrzę na obraz z 1974 roku. Drzewa. Barwne plamy na płótnie , ułożone jak słowa wiersza na papierze. Składają się w autorską kreację własnego mikrokosmosu wrażeń.

Deklarują zachwyt nad przyrodą i przepowiadają Eden.

Zdjęcie : Tadeusz Dominik, Drzewa, olej na płótnie, 1974, kolekcja Galerii Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej


22 lut 2010

Banksy


W dzisiejszym Newsweeku ukazał się tekst Joanny Ruszczyk o Banksym.

Kim jest tajemniczy brytyjski autor murale? To pytanie pojawia się zazwyczaj wcześniej niż pytanie, co Banksy wnosi do sztuki współczesnej. Z pewnością jego tajemnicza tożsamość, to , że jest artystą, którego twarzy nie znamy - jest symptomatyczna. Oficjalny obieg sztuki nie może go wchłonąć.

Banksy ukrywa się za zjawiskiem, które sam wykreował. Na ulicach miast, fasadach domów, murowanych ogrodzeniach pojawiały się ( i pojawiają) znaki jego obecności, świetne rysunkowo, nasycone treścią, syntetyczne i dobitne graffiti.



Banksy pozostaje niewidoczny, ale w Bristolu czy Londynie od ponad dekady objawiają się niespodziewanie jego dzieła. Artysta w czapce- niewidce, pod osłoną nocy i sezonów kanikuły serwował mieszkańcom komentarz do współczesności. Na murach uprawia publicystykę. Trafną i zabawną, dlatego szybko zjednującą mu przypadkowych widzów i wiernych fanów.

Sztuka współczesna opiera się na nazwiskach. Tożsamość artysty jest jak marka, jego podpis ma być jak logo, znak firmowy. Czy nie jest tak z podpisem Picassa, który zdobył autonomiczny charakter, legitymizując niekiedy lekkie i żartobliwe, powstałe od niechcenia prace? Czy nie tak było z talerzem z zabawnym przedstawieniem Lumpa, jamnika artysty. Dziś -można go oglądać w Lucernie w muzeum fundacji Rosenquist.

Sztuka Banksy`ego wyrosła z buntu wobec tak zinstytucjonalizowanego statusu artysty i systemu obiegu sztuki.

Banksy zdobył swój rząd dusz samodzielnie, bez wsparcia, na ulicach miast. Jego pseudonim - jak to często bywa - wyrosły z idei "no logo" stał się swoim przeciwieństwem. W Londynie biura informacji turystycznej oferują wycieczki z przewodnikiem śladami prac Banksy`ego.


Banksy`emu życzę zachowania wolności twórczej, bo to dopiero jest dla niego teraz wyzwanie, wobec presji odsłonięcia się.

PS. W Polsce także mamy świetne przykłady street artu. Przykład- słynne- vlepkowe okna ASP w Warszawie.



Źródło reprodukcji : bbc.co.uk

17 lut 2010

Wyrwany skrawek nieba - malarstwo Doroty Lampart


Środa Popielcowa. Środa Wstępna.

Według mnie symbol posypywania głów popiołem jest jednym z najpiękniejszych, najbardziej poruszających, ustawiający wszystko we właściwym porządku. To symbol posługujący się prostotą. To gest pochylenia głowy, naznaczenia się pokorą.

Pomyślałam o Dorocie Lampart, malarce ludowej, której wystawa trwa w krakowskim Muzeum Etnograficznym. Artystka przeżyła blisko 100 lat. Większość z nich poświęciła malarstwu. Przez większość z tych lat postrzegana była jako nieszkodliwa 'dziwaczka'. Przypuszczalnie ta metryczka doskwierała jej, wbijała się cierniem w jej godność, dotykała i uczyła pokory.

Dorota Lampart malowała swoje sny. Jak sama mówiła, chciała namalować Niebo. Z jej naiwnych przestawień religijnych wyłania się znana ikonografia oddana jednak z niespotykaną wrażliwością, czułością, wręcz tkliwością. Była wielką kolorystką. Posługiwała się najpotężniejszym orężem artysty - intuicją.

Pozostawiła piękne, ujmujące swoją prostotą obrazy. Pełne pokory i pasji.
Dorota Lampart - malarstwo
Muzeum Etnograficzne im. Seweryna Udzieli w Krakowie
do 16 maja 2010

16 lut 2010

Chris Rea w Galerii

Cenimy Chrisa Rea, a Chris Rea docenił nas !

Wykonawca nieśmiertelnej "Josephine" odwiedził naszą Galerię. Artysta zatrzymał się przy pracach Andrzeja Kreutza Majewskiego!

Patrzę na obrazy, słuchając muzyki - wyjątkowe odczucie, korespondencja sztuk!

Proszę tylko posłuchać, porażające zmysły "Looking for the summer" wśród zasp śniegu brzmi szczególnie nostalgicznie :)


Jutro - posypujemy głowy popiołem, ale dziś trwa jeszcze karnawał !
J.

15 lut 2010

Diagnoza tygodnika Wprost - Ile jest warta polska sztuka



Szanowni Czytelnicy,

polecam Państwa uwadze najnowsze wydanie tygodnika Wprost.

W artykule Łukasza Radwana wypowiadam się na temat obecności polskiej sztuki na świecie. Czy rzeczywiście polska sztuka święci triumfy zagranicą? Czy narodowość artystów ma znaczenie? Co o tym myślą polscy kuratorzy, artyści i marszandzi?


Więcej na ten temat postaram się napisać jeszcze dziś. A bardziej wnikliwych zaproszę do lektury mojego doktoratu, wkrótce!

Justyna

PS : na marginesie - po prostu muszę podzielić się z Państwem moim zachwytem nad Puszczą Kampinowską - tam jest pięknie! Kulig przez lasy, wspaniała przyroda, ognisko dla rozgrzewki! Świetny pomysł na weekend, tak blisko Warszawy!

14 lut 2010

Uppsala , Sztokholm - notatki z podróży




Podróż do Szwecji - już z okna samolotu pejzaż jest inny. Biel przepleciona granatowo-czarnymi sylwetami świerkowych lasów. Jadę na Północ, w moich planach jest Uppsala Wikingów i nowoczesny Sztokholm. Czuję, że to kraj inny niż te wszystkie które znam, w Europie, Ameryce , Azji.
Na lotnisku obok ludowych, drewnianych , barwnych koników dalahast proste formy szwedzkiego wzornictwa. To prawdziwy fenomen, w ciągu dwóch dni zobaczyłam tyle pomysłowych przedmiotów, które mają ułatwić nawet najbardziej trywialne czynności. Szwedzcy projektanci spędzają długie zimy na wymyślaniu kolejnych udogodnień, wszystko w duchu prostoty i pragmatyzmu.
Chciałam zobaczyć łyżwiarzy w sercu miasta, jak u Breughla, i szwedzki design. Łodzie i kurhany Wikingów. Pałace królewskie monarchów znanych z powściągliwości.
Potwierdza się obiegowa opinia o kraju: równouprawnienie panuje na każdym kroku. Skład pociągu do Uppsali, ogromną , kilkusetmetrową maszynę prowadzi kobieta,w ogienku widać filigranową blondynkę. Wsiadam bez obaw.
Uppsala dosłownie po kilkunastu minutach . Czas dla Szwedów płynie inaczej- dopiero co mówiono mi, że pociag jedzie kilkadziesiąt minut. Generalnie określenie , że Szwedzi nie spieszą się jest truizmem. Żyją w rytmie jakiejś przedziwnej, nordyckiej sjesty.
W Uppsali jest jak w zimowym kurorcie. Promenada, bez samochodów, chłodne, czyste powietrze, ulice przeplecione warkoczem rzek i strumieni. Gotycka katedra jest podobno największa w Skandynawii. Znów świadczy o nordyckiej powściągliwości - cały budynek zmieściłby się do neogotyckiego kościoła parafialnego w Polsce!
Wnętrze wskazuje jeszcze jej rzymsko-katolicką budowę, od pół tysiąclecia przemianowaną na kościół luterański. Bez żadnych ogromnych przebudów, o obrządku luterańskim świadczy praktycznie tylko ustawienie krzeseł, skierowanych do środka. Pragmatycznie! W katedrze - próba chóru. Podobno co siódmy Szwed śpiewa w chórze! Szwecja w końcu dała światu ciemny sopran Brigit Nilsson!


Zastanawiam się jak funkcjonuje to państwo. Chyba wszyscy tu dbają o wszystko. Są absolutnie ekologiczni, do bólu praktyczni, na każdym kroku nastawieni na efekt. Robią na mnie wrażenie te drobne , proste pomysły. Poskładane w harmonijkę białe arkusze papieru zasłaniają okna, w katedrze w jednej z kaplic jest kącik zabaw dla dzieci, a w jednej z galerii eksponowane bez opraw grafiki przymocowane są szpilkami do ścian.
Na moją wyobraźnię działa wspomnienie Grety Garbo, Ingmara Bergmana, Augusta Strinberga. Zobaczyłam okno, za którym mieści się sala obrad Szwedzkiej Akademii.

Widziałam wydobytą z dna morza potężną łódź Vasa, przewrotne świadectwo ogromu ambicji i walki o władzę. Statek powstał na zlecenie króla szwedzkiego Gustawa Adolfa, dla podboju Polski. Zatonął w swoim dziewiczym rejsie , u szwedzkich wybrzeży w 1628 roku. Może niedobrze wyliczono wyporność łodzi, przebogato zdobionej rzeźbami bóstw morskich? Lew Bałtyku, figura dziobowa symbolizująca szwedzkiego monarchę miała odstraszać polskich wrogów, ale zamiast grozy budziła tylko wspomnienie śmiałego planu. Przez trzysta lat przeleżał w morskim piasku.
Na zakończenie - ja, osobiście, na łyżwach podbiłam sztokholmskie lodowisko! Było brawurowo! Teraz czas na kulig!

11 lut 2010

Alberto Giacometti i Roman Opałka - rekordy aukcyjne


Rekordy aukcyjne padły w londyńskim Sotheby`s.

Tydzień temu, w środę podczas wieczornej aukcji sprzedano rzeźbę Alberto Giacomettiego "L`homme qui marche" - czyli "Idący człowiek". Osiągnięta suma to najwyższa cena zapłacona za dzieło sztuki w obrocie aukcyjnym - ponad 65 milionów funtów. Łączna wartość wylicytowanych tego wieczoru prac to ponad 146 milionów funtów - znów rekord dla londyńskiej siedziby Sotheby`s.

Wczoraj wieczorem padł rekord dla współczesnej sztuki polskiej.
Cykl trzech obrazów Romana Opałki został sprzedany za ponad 700 tysięcy funtów. Prace pochodziły z budowanej przez pól wieku kolekcji Państwa Lenz obejmującej prace grupy "Zero". Wśród sprzedawanych prac były dzieła najsłynniejszego eksponenta grupy - Yves Kleina, Piero Manzoniego i Güntera Ueckera.

Fotografia - serwis prasowy Sotheby`s

9 lut 2010

"początekoniec" - Stanisław Dróżdż w CSW



Wchodzę do jasnej przestrzeni, jak na kartę książki. To instalacja " między ", znana z Biennale weneckiego w 2003 roku.

Kubik sali przemienia się w abstrakcyjną przestrzeń, w której w bieli, w uporządkowanym rytmie zawieszone są litery. Tu zaczyna się aktywność widza. Odczytywanie. Dekryptacja kodów. Zbieranie w słowa liter, rozszyfrowywanie znaczeń neologizmów, gra z wyobraźnią, uwolnienie skojarzeń na drodze wytyczonej przez artystę.

Litery łączą się w słowa nieznane i intrygujące lub przeciwnie trywialne i zwykłe. Niekiedy przechodzą w swoje przeciwieństwa, zestawiane w kontraście znaczeń.

Jak w tytule tej wystawy artysty- konceptualisty, Stanisława Dróżdża ( 1939-2009 ) - początekoniec.

Prace Dróżdża wytyczają przestrzeń do spotkania z podświadomością, zbadania własnej wrażliwości, rozegrania partii z własną wyobraźnią. Konfrontują stereotypy i wyzwalają znaczenia. Uwalniają umysł, a przy czasem bawią, czasem smucą.

Między.
Przemijanie.
Życie przetasowane jak w kratkach krzyżówki ze śmiercią.



Wspaniała i mocna wystawa.

"początekoniec", CSW, Warszawa, do 21 lutego 2010
Fotografie - www.drozdz.art.pl


7 lut 2010

Home - Yann Arthus-Bertrand



Wczoraj widziałam poruszający film.

"Home"- to realizacja francuskiego fotografika , Yanna-Arthusa-Bertranda. Film wyprodukował Luc Besson, w budżecie operającym się głównie na wsparciu Françoisa Pinault , właściciela domu aukcyjnego Christies i kolekcji sztuki z weneckiego Palazzo Grassi.

Arthus-Bertrand , znakomity fotografik okrążył świat, odnotowując na taśmie filmowej piękno planety.
W niektórych jego kadrach dosłownie materializuje się Platońska triada- piękno , dobro i prawda. Przez kilkanaście miesięcy Yann świadkował ze swoją kamerą cudom natury. Kadrując obrazy z lotu ptaka tworzył niemal abstrakcyjne obrazy, których piękno zapiera dech w piersiach.

Obraz planety to najczęściej dzieło natury. Turkusowe wyspy tworzone przez algi, wszystkie tony błękitów w obrazach lodowców, Tycjanowskie barwy Wielkiego Kanionu...

Ziemia zachwyca...ale i niknie. Komentarz filmowy przywraca pięknu proporcję, znamię prawdy.

Erozje, metan, ginące gatunki roślin i zwierząt, niknące lasy Amazonii, kruszejące lody Arktyki- to sfilmowane fakty. Niekiedy patrzymy na piękno miast, w których niebo wstrzelają sylwetki drapaczy chmur. Pojawia się Nowy Jork, Dubaj, Lagos. Piękno bywa niekiedy złudne, jak zielone oazy na pustyniach, miasta jak Las Vegas wyrastające z jałowej, suchej ziemi.

Ten film jest jak piękny sen, z którego budzimy się jednak pełni optymizmu.
To piękno można- to piękno trzeba ocalić!

Link do filmu :

Strona Yanna Arthusa Bertranda :
www.yannarthusbertrand.org